26 Czerwiec 2016
W Afryce mieszka ponad miliard osób, a 60% z nich to ludzie młodzi, poniżej 16 roku życia. Cały kontynent rozwija się w niesłychanym tempie. Gromadzony jest też coraz większy kapitał – pieniądze pochodzą przede wszystkim z przemysłu wydobywczego, ale także handlu i rynku budowlanego (infrastruktury, mieszkań czy też biurowców). To sprzyja możliwościom prowadzenia eksportu polskich produktów, które mają dobrą jakość i spełniają normy UE. Ich zaletą jest również to, że są tań- sze niż w państwach zachodniej Europy.
Praktycznie wszystkie rynki krajowe w Afryce są bardzo perspektywiczne – dynamiczny rozwój trwa wszędzie. Nieco kłopotów mają kraje, których gospodarki są oparte na wydobyciu ropy naftowej np. Nigeria, Angola, Kongo czy Gwinea Równikowa. Jest to jednak najlepszy moment, by realizować tam inwestycje, gdyż wszystkie usługi są tańsze, a władze są zainteresowane pozyskiwaniem inwestorów.
Warto zauważyć, że to już niej jest ta Afryka, który Polacy znają z telewizji – Sahara, safari i dżungla. Cały kontynent się rozwija – impor- tujemy już stamtąd niektóre technologie. Przykładem może być ban- kowość mobilna. Jest to rynek silnej konkurencji – wszyscy walczą, by się tam znaleźć. Chiny, Indie, Iran i bardzo dynamiczna Turcja szukają swoich szans w Afryce.
W Afryce potrzebne są maszyny do przemysłu wydobywczego oraz materiały budowlane. Dużo można zrobić również w branży rolniczej. Nie chodzi jednak tylko o sprzedaż żywności, ale raczej o maszyny rolnicze i przetwórcze. Kraje afrykańskie są nastawione na produkcję na miejscu i chcą uniezależnić się od importu żywności.
Dziś największą barierą dla polskich firm są one same. Przedsiębiorcy nie mają zwyczaju szukania nowych rynków zbytu, nie są przygotowani mentalnie, żeby wyłożyć koszty przed rozpoczęciem współpracy. Zaczęli się tego uczyć dopiero po 2009, w momencie wybuchu kryzysu finansowego. Zachód Europy przestał importować z Polski takie ilości towarów jak wcześniej, później pojawiły się problemy z Rosją i Ukrainą. Polskie przedsiębiorstwa zostały wówczas zmuszone do poszukiwania nowych rynków. Dawniej zachodnie firmy przyjeżdżały do Polski i kupowały produkty, dziś trzeba szukać klienta, wychodzić mu naprzeciw. Polscy biznesmeni nauczyli się robić to dobrze na rynku krajowym – zainwestowali w kapitał ludzki, działy handlowe, marketing.
Klucz do sprzedaży w Afryce to aktywność, nie można bezczynnie czekać na klienta. Afrykanie mają w tej chwili tyle zagranicznych gości, że nie mają czasu na czytanie maili. Uogólniając (bo każdy kraj różni się od siebie) można stwierdzić, że tamtejsi przedsiębiorcy nie lubią kupować kota w worku. Chcą spotkać się z przedstawicielem firmy, porozma- wiać, poznać dobrze produkt. To nie jest możliwe przez maila.
Philip Mibenge, prezes Polsko-Afrykańskiej Izby Przemysłowo-Handlowej.
W trzecim numerze Biuletynu Instytutu Wolności zebrano opinie znawców najbardziej perspektywicznych rynków świata. O możliwościach współpracy biznesowej z Iranem, Ukrainą, państwami afrykańskimi, Turcją oraz z Chinami i Azją Południowo-Wschodnią opowiedzieli:
Philip Mibenge (Polsko-Afrykańska Izba Przemysłowo –Handlowa),
Radosław Pyffel (Centrum Studiów Polska-Azja),
Jacek Sosnowski (Polsko-Irańska Rada Biznesu),
Andrzej Drozd (Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza),
Marek Nowakowski (Polsko-Turecka Izba Gospodarcza).
Więcej: "Chiny, Iran, Ukraina, Turcja, państwa afrykańskie - kierunki dla polskiego biznesu"