[PS.PL] Afryka - wciąż słabo wykorzystywany potencjał

17 Czerwiec 2015

 

W ciągu ostatnich dziesięcioleci Afryka przeszła ogromną drogę. Jej znaczenie gospodarcze oraz polityczne stale rośnie, co przekłada się na zwiększenie zainteresowania ze strony wielu państw. Rynki afrykańskie otwierają nowe szanse dla partnerów zagranicznych, w tym także z Europy Centralnej. Kluczową kwestią pozostaje ich umiejętne wykorzystanie - to jedna z głównych konkluzji debaty kończącej III Forum Współpracy Gospodarczej Afryka - Europa Centralna.

Pomimo poprawiających się wskaźników gospodarczych i stabilizacji sytuacji politycznej wielu państw, Afryka nadal ma liczne problemy, na które wskazywali prelegenci. Brak zrozumienia specyfiki kontynentu afrykańskiego jest jednym z głównych problemów, który nadal powstrzymuje inwestorów od zaangażowania na tamtejszym rynku. W wielu sytuacjach zainteresowanie krajami afrykańskimi nie przekłada się na sferę podejmowanych działań. Uczestnicy debaty zgodnie zauważyli, że rynek afrykański jest niezwykle zróżnicowany, o czym często zapominają partnerzy z innych państw. 

Znacznie tego właśnie aspektu podkreślił prof. João Sebastiãno Teta, sekretarz Stanu ds. Nauki i Technologii Angoli. - Afryka to wielki kontynent. Musimy się dobrze poznać, żeby móc razem współpracować. W historii stosunków europejsko-afrykańskich były różne etapy. Nie zawsze wszystko wyglądało tak jak powinno - komentował Teta. Jak zauważył, obecnie Afryka jest innym kontynentem niż jeszcze kilkanaście lat temu. Ma inne potrzeby oraz oczekiwania. Nie chce już zwykłej pomocy, która nie przyczynia się do faktycznego zreformowania gospodarki. Kluczowy jest rozwój pozwalający na wprowadzenie realnych zmian. - Musimy współpracować w taki sposób, aby pozostawić w Afryce bogactwo niezbędne do jej dalszego rozwoju - przekonywał Teta. 

W odczuciu prof. Tety znaczny wpływ na sytuacje na kontynencie afrykańskim wywiera dziedzictwo postkolonialne, w tym przede wszystkim polityka prowadzona przez setki lat przez państwa zachodnie. Odzyskanie niepodległości przez kraje afrykańskie wymusiło niejako odmienny niż wcześniej sposób ułożenia relacji, jednak nadal nie miały one charakteru symetrycznego - Zachód narzucił Afryce określony model stosunków gospodarczych. Oferowana pomoc oraz wymiana handlowa tylko pozornie były korzystne dla państw afrykańskich, faktycznie sprzyjały silniejszym partnerom zachodnim. 

Przez setki lat z Afryki odpływały najlepsze kadry, które w sprawny sposób absorbowane były w państwach kolonialnych. Zdaniem Tety trudno przeceniać wpływ, jaki finalnie sytuacja ta wywarła na gospodarkę krajów afrykańskich. Po odzyskaniu niepodległości wiele z nich stanęło jednak przed wyzwaniem zbudowania zupełnie od podstaw warstwy dobrze wykfalifikowanych specjalistów oraz robotników. 

- Wielu specjalistów pracujących w Angoli oraz innych państwach afrykańskich mieszka na co dzień w Europie. Po odzyskaniu niepodległości aż 90 proc. ludności naszego kraju nie umiała czytać. Dlatego jednym z priorytetów jest budowanie własnych kadr. Dziś w wielu sektorach gospodarki zatrudnianych jest coraz więcej Angolczyków - tłumaczył Teta. Dodał przy tym, że obecnie Angola jest jednym z najszybciej rozwijających się krajów świata. Tylko w ubiegłym roku stworzono 306 tys. nowych miejsc pracy. Jednocześnie przyjęto nowe rozwiązania dotyczące współpracy z zagranicznymi partnerami - firmy mogą inwestować na tamtejszym rynku, tylko jeżeli współpracują z podmiotami lokalnymi. 

Prof. Teta odniósł się także do polskiej obecności na rynkach afrykańskich. Przyznał, że brak jest odpowiednich gwarancji rządowych, które zachęcałyby przedsiębiorców do większego zaangażowania w Afryce. Inne państwa, takie jak chociażby Brazylia, przeznaczają znaczne kwoty na odpowiednie zabezpieczenie biznesu. 

- Rząd polski może robić więcej dla inwestorów. Nigdy nie jest zbyt późno, aby inwestować w Angoli. Od tego roku nie będziemy już importować jajek, manioku oraz kukurydzy. Czekamy na polskich partnerów, którzy pomogą nam produkować je na miejscu - konkludował. 

Inwestycje szansą na rozwój 

Do inwestowania na angolańskim rynku zachęcał również ambasador Angoli w Polsce Domingos Culolo. Przekonywał, że Angola jest zupełnie nowym stabilnym państwem, które żyje w pokoju. Przypomniał jednak, że podobnie jak wiele innych krajów afrykańskich, boryka się ona z szeregiem problemów, wśród których na pierwsze miejsce wysuwają się ubóstwo oraz trudności infrastrukturalne. 

Znaczna część angolańskiego społeczeństwa utrzymuje się z rolnictwa, które jest słabo rozwinięte i zmechanizowane. Obecnie głównym celem władz Angoli jest przeprowadzenie głębokiej reformy, która ma zwiększyć opłacalność produkcji rolnej. - Chcemy, aby rolnictwo przeszło transformację i stanowiło źródło dochodu dla naszych obywateli. Potrzebujemy do tego współpracy z Europą oraz innymi kontynentami. Z tego powodu na rynku międzynarodowym szukamy inwestorów - wyjaśnił ambasador Culolo. 

Dodał przy tym, że Angola otwarta jest na wszystkich partnerów, którzy będą chcieli z nią współpracować. Już dziś na tamtejszym rynku można spotkać wielu specjalistów z Europy, obu Ameryk, a także Azji. Zapewnił, że każdy z nich jest traktowany w równy sposób. 

Ambasador Culolo podkreślił również, że trwają konsultacje pomiędzy rządami Angoli oraz Polski dotyczące usprawnienia systemu wydawania wizji. Nie wiadomo jeszcze na jakich zasadach zostaną oparte nowe rozwiązania, jednak zaczną funkcjonować tak szybko jak będzie to możliwe. 

- Mam długopis w gotowości. W każdym momencie jestem skłonny podpisać dla was wizy, abyście mogli przyjechać do naszego kraju - dodał Domingos Culolo. 

Niewykorzystany potencjał 

Pomimo znaczących przemian, które miały miejsce na przestrzeni lat, Afryka pozostaje kontynentem w dużym stopniu uzależnionym od partnerów zewnętrznych. Fakt ten podniósł Kipron Kittono, prezes Kenya National Chamber of Commerce and Industry. - Afryka nie może sama prowadzić działalności gospodarczej, ponieważ wewnątrz nie posiadamy odpowiednich połączeń logistycznych - zauważył. Zwrócił ponadto uwagę na redystrybucję światowych środków finansowych, która przez bardzo długi czas odbywała się z pominięciem kontynentu afrykańskiego. - Kapitał znajduje się przede wszystkim poza Afryką. Największym wyzwaniem jest jego zwrot przez państwa, które z niego korzystają - tłumaczył Kittono. 

Afryka otwiera przed światem wielkie możliwości, z czego zdają sobie sprawę korporacje międzynarodowe, takie jak General Electric, Microsoft oraz Virgin. Zdaniem Kittono działają one na zasadzie dobrze odrobionej lekcji. - Szczegółowo badają państwa, w których chcą rozpocząć działalność. Uważają, że Afryka jest rynkiem wielkich szans - przyznał. 

Szczególne perspektywy wiążą się zdaniem z młodym afrykańskim społeczeństwem, którego większość stanowią osoby poniżej 30 roku życia. - Młody rynek oznacza większą konsumpcje. Sprzyja to inwestycjom, co potwierdza przykład chińskiego zaangażowania na naszym kontynencie. Afryka daje potężne możliwości, lecz jej potencjał wykorzystywany jest tylko w 5 proc. - podsumował Kittono wzywając tym samym do większego zainteresowania rynkami afrykańskimi. 

Carol Musyoko, członek zarządu TransCentury Limited oraz British American Tobacco Ltd z Kenii zachęciła do wykorzystania historycznej szansy związanej z gwałtownym rozwojem państw afrykańskich. Jak przyznała, nie da się ogólnie mówić o całym kontynencie. - Afryka to 54 państwa. Każde składa się różnych plemion. Afryka to więcej niż olej palmowy i kakao. Przyjedźcie i zobaczcie, co mamy do zaoferowanie - apelowała do uczestników debaty. 

Musyoko wymieniła główne przejawy zmian dokonujących się w Afryce, które stanowią o znaczących perspektywach tamtejszych rynków. Kluczowym aspektem jest kapitał ludzki. Kontynent afrykański zamieszkuje ponad miliard osób, tj. 1/7 ludności świata. Znaczną część stanowią młodzi, których populacja może w przyszłości wzrosnąć nawet dwukrotnie. Kolejnym ważnym elementem jest postępująca demokratyzacja. W wielu krajach udało się obalić dyktatorów i wprowadzić rządy prawa, co sprzyja stabilność prowadzonych biznesów. Afryka posiada także zasoby, które pomagają w rozwoju całego kontynentu. 

- Tworzymy nową gospodarkę. Powstają liczne miejsca pracy. W tym właśnie obszarze Polska może pomóc w budowaniu naszego potencjału - oznajmiła Musyoko. 

Szansa czy zagrożenie? 

W przekonaniu prof. Iana Taylora z Uniwersytetu St. Andrews, obecnie trzeba sobie zadać pytanie, czy Polska poważnie myśli o Afryce. Jego zdaniem ciągle brak jest związku symbiotycznego - Polska nie jest tak bardzo zaangażowana w Afrykę jak mogłoby się wydawać. 

Zdaniem Taylora na sytuację rynków afrykańskich nie można patrzy wyłącznie z perspektywy potencjalnych korzyści, które mogą przynosić zagranicznym inwestorom. Pojawia się bowiem wiele problemów koniecznych do wyeliminowani. 

- Mówiąc o Afryce wiele osób unika słowa "polityka", podczas gdy polityka w Afryce decyduje o wszystkim. W części państw mamy do czynienia z demokracją, w innych z ustrojami autokratycznymi. W wielu przypadkach gospodarka państwowa kontrolowana jest przez elity - mówił Taylor. 

Niestabilność polityczna oraz gospodarcza ma znaczący wpływ na opłacalność prowadzenia działalności w Afryce. Cały kontynent znajduje się na jednej z najniższych pozycji jeżeli chodzi o skuteczność zwalczania korupcji. Nielegalne wyprowadzanie pieniędzy oraz korupcja pochłaniają każdego roku gigantyczne sumy. - To wszystko sprawia, że biznes jest środowiskiem pełnym wyzwań - dodał Taylor. 

Niestabilność polityczna pozostaje jedynym z najważniejszych elementów wpływających na gospodarkę państw kontynentu afrykańskiego. - W przypadku całkowitego załamania przepływu kapitału do Afryki jej PKB spadnie o 0,5 proc. Szusza może wpłynąć na obniżeni Produktu Krajowego Brutto o 0,7 proc., a potencjalny konflikt zbrojny nawet o 3 proc. Spowolnienie w krajach BRIC, których znaczenie w Afryce stale rośnie, może się przełożyć na ponad 4 proc. spadek PKB - podkreślił Ian Taylor powołując się na dane MFW. 

Ograniczeniem dla potencjalnych inwestorów są niewątpliwie koszty transportu oraz problemy logistyczne. Koszt przewozu jednego kontenera towaru jest średnio dwukrotnie wyższy, niż w Europie czy Ameryce i sięga nawet 1,5 tys. dolarów. - Afryka potrzebuje 90 mld. inwestycji w infrastrukturę rocznie, co przełoży się na 2 procentowy wzrost gospodarczy i nawet 40 procentowy wzrost produktywność - wyliczał Taylor. 

Jak dodał, wzrost gospodarczy nie odzwierciedla prawdziwej sytuacji państw afrykańskich, gdyż wynika przede wszystkim z rozpędzenia przemysłu wydobywczego. W wielu krajach, takich jak na przykład Kenia, wzrost gospodarczy ciągle jest zbyt niski, by można zrealizować Milenijne Cele Rozwojowe. Jednocześnie nie przekłada się na poziom życia mieszkańców. W Afryce ciągle brak silnej klasy średniej. Dysproporcje pomiędzy najbogatszymi i biednymi są niezwykle wysokie, co wpływa negatywnie na tempo rozwoju całego kontynentu. 

Gabriel Constantin Bȃrtas, stały przedstawiciel Rumunii przy Unii Afrykańskiej oraz był ambasador Rumuni w Polsce podzielił się rumuńskimi doświadczeniami w kontaktach gospodarczych z państwami Afryki. Zwrócił uwagę, że zarówno Rumunia jak i Polska jeszcze w okresie międzywojennym wspólnie wspierały kontynent afrykański na niwie gospodarczej oraz politycznej. Zaangażowanie było kontynuowane w latach późniejszych, także po przełomie roku 1989. Szczególnie silny rozwój relacji gospodarczych przypada jednak na wiek XXI. - W ciągu ostatnich pięciu lat Rumunia podwoiła swoją wymianę handlową z krajami afrykańskimi. W przypadku Etiopii zanotowaliśmy wzrost w wysokości 103 proc., a Botswany aż 478 proc. Na tym tle szczególne miejsce zajmuje Nigeria, ponieważ nasza wymiana wzrosła o 13 tys. proc. - wyliczał ambasador, Bȃrtas. Wyraził również nadzieję, że tendencja wzrostowa utrzyma się nadal i będzie wpływała na pogłębienie wzajemnych relacji gospodarczych.

Moderujący debatę Dominik Kopiński, wiceprezes Polskiego Centrum Studiów Afrykańskich, zaznaczył w podsumowaniu, że obraz Afryki nie jest tak negatywny, jak starają się go przedstawić niektórzy. - Między Polską a Afryką czuć pozytywne relacje. Nie wiem, czy to wystarczy, by prowadzić skuteczną działalność. Nie możemy siedzieć i czekać, przyjmując pozycję kogoś, kto się spóźnił. Powinniśmy brać przykład z Turcji, która w ostatnich latach zwiększyła liczbę ambasad w Afryce z 15 do 39. - przekonywał. Wezwał przy tym do większego zaangażowania na rzecz polsko-afrykańskiej współpracy. - Potrzeba wizji i mierzalnych kroków, a nie tylko obietnic ze strony rządu. Historie sukcesu, o których dziś usłyszeliśmy to niestety ciągle odosobnione przypadki - zakończył Kopiński. 

 

AUTOR:  PORTALSPOZYWCZY.PL (RAFAŁ WIĘCKIEWICZ)  |  27-04-2015 08:27